Koniec...

Zastanawiałem się, czy napisać o tym notkę przez kilka dni. Myślałem sobie, że takich tematów nie powinno się poruszać, tylko zostawić już w spokoju. Jednak poczuję się lepiej gdy o tym napiszę i w jakiś sposób wyrażę swoje emocje, uczucia w tej notce.

Notka będzie dotyczyła śmierci, a dokładnie śmierci mojej cioci, chrzestnej, a zarazem koleżance, która umarła w środę rano.

W środę rano dowiedziałem się, że moja kochana ciocia nie żyje. Krew przestała krążyć i niestety nic nie dało się zrobić. Płakałem przez bite 2 godziny, nie mogłem uwierzyć w to, że moja ciocia odeszła, nigdy nie usłyszę jej żartu, nie dostanę od niej buziaka, już nigdy jej nie przytulę, nigdy jej nie ujrzę...

Przez kolejne dni o tym nie myślałem, nie chciałem o tym myśleć, sam nie wiem czemu. Czułem wewnętrzny smutek, lecz tego nie pokazywałem, starałem się uśmiechać i wychodziło mi to bardzo dobrze. Możliwe, że zakładałem na siebie maskę, która ukrywała mój smutek, żal, rozpacz w sercu. Łzy same nasuwały się do oczu, a jednak się uśmiechałem. Czym to było spowodowane?

Dziś był jej pogrzeb. Niestety nie potrafiłem powstrzymać potoku łez. Gdy tylko słyszałem jej imię, gdy spojrzałem na jej dzieci, które zostały bez matki... Ciężki, a zarazem tragiczny widok. Sam nie wiem co bym zrobił gdyby moja mama odeszła. Miłosz, Oliwia i Maja, muszą walczyć, muszą robić to, o co ich mama walczyła. Wiem, że jest to ciężkie, bo po tak wielkiej stracie człowiekowi ciężko stanąć na nogi. Jedni się załamują, drudzy idą dalej, na przód.


Strasznie żałuję, że nie odwiedziłem mojej cioci w wakacje, bo wolałem ze znajomymi gdzieś wyjść. Nie widziałem jej miesiąc i strasznie się z tym czuję, chciałbym znów zobaczyć moją uśmiechniętą ciocię, chciałbym znów dostać od niej papierosa, po którym mówiła "Nie mów tylko matce". Niestety wiem, że to nie wróci, że to koniec jej wędrówki, odeszła, odeszła na wieczny sen.

Został mi jeden wielki skarb, tym skarbem są wspomnienia, piękne wspomnienia, do których będę wracał z wielkim uśmiechem na twarzy.

Życie lubi Nas karać, co chwilę ktoś odchodzi. 25 października straciłem bliskiego mi kolegę, a teraz moja kochana ciocia. Ciężko jest wchodzić w życie dorosłej osoby, bo każdy dzień może być dla Nas smutną niespodzianką, która może wyrządzić wielką dziurę w sercu.

Kochajmy najbliższych, okazujmy im wiele ciepła, bo nigdy nie wiadomo kiedy mogą Nas opuścić.


Dobranoc kochana ciociu.

9 komentarze:

  1. Dobrze, że o tym piszesz, możesz to odreagować,

    OdpowiedzUsuń
  2. to co napisałeś jest naprawdę wzruszające.. czasem sama mam ochotę wygarnąć wszystko z siebie.. a kiedy to już robię.. wtedy jest tak jakby trochę lżej..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, gdy człowiek się z kimś o czymś podzieli, to jakoś tak lżej mu na sercu...

      Usuń
  3. masz talent do pisania, to jak to wszystko ubrales w slowa jest piekne i poczulam sama to co napisales, wczulam sie w cala sytuacje..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mam takich czytelników, którzy potrafią postawić się w mojej sytuacji. Dziękuję.

      Usuń
  4. Podziwiam Cię , że potrafiłeś tak pięknie to opisać ... Ktoś kiedyś powiedział mi cudowny cytat. " To nie prawda , że nie ma jej z nami . To nas nie ma z nią " Liczmy na to , że jest to prawda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj ten cytat usłyszałem od księdza w kościele. Ona jest w moim sercu, to mi wystarczy.

      Usuń
  5. Miałam bardzo podobnie. Umarła mi babcia. Tez dlugo jej nie widzialam, nie chcialam jej odwiedzic bo wolałam zostać w domu i leżeć oglądając telewizje. A do niej do domu miałam tylko 15minut drogi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sądzę iż Twoja ciocia była by i zapewne jest z Ciebie bardzo dumna . ;)
    Czytając to co napisałeś łzy poleciały mi z oczu . Doskonale wiem jak to jest stracić tak ważą osobę bo sama to przeszłam ... Współczuję i jestem z Tobą .

    OdpowiedzUsuń

 

Flickr Photostream

Twitter Updates

Meet The Author

Blogi